Dominik Smyrgała Dominik Smyrgała
454
BLOG

"Archipelag GUŁag" - marketingowcom Heyah pod rozwagę

Dominik Smyrgała Dominik Smyrgała Kultura Obserwuj notkę 0

Zastanawiałem się trochę, którą książkę opisać jako drugą w moim nowym wcieleniu jako mól książkowy. Jak się okazało, sama rzeczywistość podsunęła rozwiązanie. Myślę, że przybliżenie nieco istoty wczesnego komunizmu pomogłoby marketingowcom Heyah uniknąć, w moim mniemaniu, kompromitującej wpadki. A mało która książka nadaje się do tego tak, jak "Archipelag GUŁag". Oczywiście, jest wiele książek bardziej naukowo i fachowo podchodzących do tematu. Ale ta ma jeszcze ogromne walory literackie.

Ale uderzę się pierwszy w piersi. Jako nastoletni wypłosz opowiadałem niekiedy dowcipy o Żydach w Oświęcimiu. Taka była głupawa moda wśród młodzieży (bo humor makabryczny), nie wydaje mi się, żeby ktokolwiek z kolegów traktował to w kategoriach antysemityzmu, bo słabo kojarzyliśmy wtedy rzeczywistość i generalnie nie poruszaliśmy się po takiej tematyce. Przeszło mi z punktu po pierwszej wizycie w KL Auschwitz-Birkenau, ze szczególnym uwzględnieniem obozu śmierci Birkenau. Potem, jako nieco starszy wypłosz, miałem koszulkę na krótki rękaw w sierpy i młoty, co wydawało mi się zabawnym dowcipem. Służyła mi głównie za górę od piżamy. Na długo przed lekturą "Archipelagu" osiągnąłem jednak poziom świadomości pozwalający się z tego wyleczyć. Niemniej Sołżenicyn, z racji potęgi swojego pióra, jeszcze głębiej mi pewne rzeczy pokazał.

Nie będę tutaj dyskutował literackich walorów "Archipelagu", bo te są powszechnie znane. Pozwolę sobie jednak odnieść się do kilku fragmentów, żeby unaocznić, jakie piekło na ziemi przyniósł Lenin i jego idee. Wszystkie cytaty za: Aleksander Sołżenicyn, Archipelag GUŁag 1918-1956. Próba śledztwa literackiego, wyd. Rebis, Poznań 2008.

"W artykule Jak organizować współzawodnictwo (7 i 10 stycznia 1918) W. I. Lenin proklamował jako wspólny cel 'oczyszczenie rosyjskiej ziemi z wszelkich szkodliwych insektów'. Za insekty uważał on nie tylko wszystkie obce klasowo elementy, ale także 'robotników uchylających się od pracy', na przykład zecerów piotrogrodzkich drukarni partyjnych (...) Co prawda Lenin w tym artykule przewidywał rozmaite formy uwalniania się od insektów: jednych się wsadzi, innych pośle do czyszczenia wychodków, jeszcze innym 'po odsiadce w karcerze wyda się żółte papiery; tu i ówdzie należy rozstrzelać trutnia", t. 1, s. 35-36.

Podejrzewam, że spece od reklamy bez trudu do takiej kategorii by się załapali.

"Nocne przesłuchania były najwazniejszą częścią śledztwa już w 1921 roku. I tak samo reflektorami samochodowymi świecono nam prosto w oczy (riazańska CzeKa, Stelmach). A na Łubiance w 1926 roku (jak świadczy Berta Gandal) używano rur ogrzewczych dla nadmuchu do cel to zimnego, to cuchnącego powietrza. Była też cela wykładana korkiem, gdzie powietrza i tak brak, a jeszcze ją specjalnie nagrzewano. (...) A w Gruzji w 1926 roku przypalano badanym ręce papierosami; w mechetskim więzieniu spychano ich po ciemku do basenu z fekaliami", t. 1, s. 100.

Dalej Sołżenicyn pisze o gaszeniu papierosów, wielogodzinnym klęczeniu lub staniu, bezsenności, karcerach mokrych i suchych, głodzeniu, biciu na 52 sposoby, wyrywanie paznokci i wielu innych torturach.

"A. B-w opowiada, jak wykonywano egzekucje w Adaku (podobóz nad Pieczorą). Nocami wzywano opozycjonistów na etap, 'z rzeczami', wyprowadzano ich za obręb zony, gdzie stał budyneczek Trzeciego Oddziału. Skazańców wprowadzano pojedynczo do izby, gdzie z miejsca rzucali się na nich konwojenci z WOCHR. Wpychano im do ust szmatę, ręce wykręcano do tyłu i krępowano linką. Na dworze czekały już konne podwody. Pięciu, siedmiu skazańców wrzucano na wóz i odwożono na 'Górkę', czyli na cmentarz obozowy. Tam ściągano ich do gotowych już dużych dołów i ZAKOPYWANO ŻYWCEM [podkreślenie autora]. Nie był to wcale objaw prymitywnego bestialstwa. Toć wiadomo, że póki człowiek żyje, o wiele mniej z nim zachodu przy transporcie niż z nieporęcznym umarlakiem", t. 2, s. 349.

Mógłbym jeszcze wiele pisać o zagłodzeniu Ukrainy, o paleniu więziennych wagonów razem z ludźmi podczas odwrotu w 1941 roku i innych okropnościach. Ale myślę, że już te krótkie wycinki wiele mówią.

Bez wątpienia, "Archipelag GUŁag" to jedna z najważniejszych książek w XX wieku, chociaż przerażająca. Ale prawdziwa. Niestety.

 

 

Dawniej blog nosił tytuł "Realna analiza" i dotyczył głównie polityki międzynarodowej. Potem przejściowo pisałem o książkach, następnie znowu wróciłem do analiz politologicznych. Ponieważ jednak od pewnego czasu wykonuję je zawodowo, przez pewien czas poświęcony będzie tematom różnym. Osoby piszące pod pseudonimem i równocześnie atakujące dyskutantów oraz używające wulgaryzmów uznaje się niniejszym za pozbawione zdolności honorowej i banuje po pierwszym incydencie.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura